Ameryka Północna...
Król Logan deportował się do parku w Nowym Jorku. Była noc. Druga nasza główna bohaterka siedziała na ławce, a przed nią kwitnęły tulipany przeróżnego koloru.
Właśnie rozmawiała z koleżanką z Anglii, gdy nagle połączenie się urwało. - "Musiała chyba odłożyć słuchawkę, by jej mama nie dowiedziała się z kim rozmawia" - przeszło jej przez głowę. Siedziała jeszcze chwilę mając nadzieję, że Alina może jeszcze zadzwonić, ale nic takiego się nie stało. Poszła w kierunku domu. Po pewnym czasie usłyszała czyjś głos.
- Panno Longer... - rozejrzała się. Tylko kilka osób wiedziało o tym nazwisku, a żadna ze znajomych z netu nie mieszkało w żadnej Ameryce. Więc kto to? - ...Panno Longer... tutaj... - zlokalizowała głos w jakiejś ciemnej alejce. Stał tam jakiś jego mość. Po chwili wahania weszła do alejki. Była to okolica bardzo niebezpieczna, ale nie robiła sobie z tego nic. Zdarzało jej się nie słuchać rodziców. Gdy dowiedzieli się, że przyjaźni się dorosłą osobą o 6 lat starszą od siebie zakazali by jej kontaktowania się z nią, ale ona nie robiła sobie z tego nic. Poszła żwawo za obcym mężczyzną. W końcu stanęli na jej końcu. Mężczyzna odwrócił się i powiedział: - ...Zastanawiasz się kim jestem, prawda? - spytał. Ta kiwnęła w milczeniu głową. - ...Mówię ci więc, że nie jesteś człowiekiem, jak ja. Jestem Logan March i jestem królem Yorkshire. Mieszkają tam wróżki i elfy. - wyjaśnił.
- Jak to? Dlaczego mi to mówisz? - spytała nie dowierzając własnym uszom.
- Dlatego, że zostałaś adoptowana przez Brownów. Jesteś wróżką natury, a dokładniej kwiecistą wróżką. Proponuję ci naukę w moim królestwie... - oświadczył na koniec. Młoda kobieta wpatrywała się w niego z otwartymi ustami. - ...Chodź ze mną. Zaprowadzę cię do mojego królestwa. - wyciągnął ku niej dłoń. Wpatrywała się to w nią, to w jej właściciela. Po minucie milczenia i stania wzięła jego dłoń i chwilę potem zniknęli w kłębie dymu.
Pojawili się w dużej sali, wyglądającą na salę wejściową. Logan zaprowadził dziewczynę do grupki osób.
- Drodzy uczniowie, przedstawiam wam waszą nową koleżankę i uczennicę zamku Yorkshire. Przedstawiam wam Kimberlie Lusyndę Longer. - przedstawił ją. Ktoś w tłumie poruszył się i krzyknął na całą salę:
- Kim? Kimberlie???... - z tłumu wyszła młoda dziewczyna o oczach jak morska laguna. Olivia też rozpoznała ten głos. Podbiegła do blond włosej dziewczyny jak strzała. Stanęły na przeciw siebie. Chwila ciszy aż w końcu blondynka spytała: - ...Kim, czy to naprawdę ty? - spytała. Dziewczyna kiwnęła głową, ale i ona spytała aby się upewnić, gdyż czuła w sercu, że to jej najlepsza przyjaciółka z internetu.
- Alina? - spytała dla pewności. Dziewczyna skinęła głową. Obie patrzyły na siebie długą chwilę aż w końcu król się odezwał spytawszy:
- Przepraszam, czy panienki się znają? - spytał. Obie jednocześnie obróciły głowy równocześnie ku niemu.
- Tak, panie. - odpowiedziały jednocześnie.
- To bardzo długa historia, panie. - dodała Alina ze śmiechem.
- Może pewnego dnia ci opowiemy. - dodała Kim także uśmiechając się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz