piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 1 - Propozycja króla

         - Mio, trzeba jej powiedzieć. - mówił czarnowłosy wysoki mężczyzna do kobiety o włosach tak jasnych jak słońce i oczach jak błękit oceanu.
- Nie, Loganie, jeszcze nie możemy... - mówiła kobieta zwana Mią. - ...Jest za mała. Musimy jeszcze poczekać. Niech osiągnie odpowiedni wiek, wtedy Loreine jej powie co musi wiedzieć. - oświadczyła.
 - A co Olivią? Ona jest taka jak my. - zauważył.
- Wiem, jej też musimy wyjaśnić pewne sprawy, a w szczególności ich związek. - powiedziała.

~~*~~

         Po tych słowach zniknęła pojawiając się w zupełnie innym miejscu, a dokładniej w Anglii. Tam zajęła się maleńkim dzieckiem na oko 3 lata. Musi powiedzieć jej o Olivii, ale nie teraz. Niech dorośnie, wtedy zrozumie.

 ~~*~~

Od tego dnia minęło siedemnaście lat...
         Jedna z naszych głównych bohaterek miała już prawie 20 lat. Wiele się działo od spotkania Mii i Lorena sprzed dziesięciu lat, a matka nawet jej nie powiedziała o związku między nią, a Olivią.
Pewnego dnia stało się coś czego się nie spodziewała...
          Jak codziennie przechadzała się po parku przy nie dużym jeziorku rozmawiając z przyjaciółką przez telefon.
- Olivio, nie rozumiem mamy. - narzekała.
- A co się stało? - rozległ się w słuchawce głos dziewczyny nazywanej Olivią.
- Bo widzisz, mama ciągle mówi mi bym nie zbliżała się do wody, bo mogę się utopić, a umiem pływać. Mama uczyła mnie pływać, gdy miałam 10 lat... - wyjaśniła. - ...Potem, gdy przyszedł pewien czarnowłosy mężczyzna rozmawiali... o mnie i... - tu zacięła się. Kobieta popatrzyła w toń jeziora czując jego piękny zapach. Czuła się jednością z nim i wydawało jej się, że słyszy coś wśród fal, jakby melodię.


Tą przepiękną pieśń przerwał głos jej przyjaciółki w słuchawce pytającą:
- I? - Otrzeźwiała odpowiadając:
- O tobie. - powiedziała niezbyt przytomnie.
- Rozumiem. U mnie podobnie. Zakazują mi bym nie zbliżała się do jakichkolwiek roślin. - wyjaśniła.
- Wiesz, mam pewien pomysł. - oświadczyła kobieta.
- Jaki, Madle? - spytała.
- W północnej Anglii często ludzie gubią się i są tam jeziora i wiele roślin. Sądzę, że powinniśmy tam pojechać i sprawdzić co się tam dzieje. - ledwo to powiedziała, gdy przed nią pojawił się pewien wysoki czarnowłosy mężczyzna. Już go gdzieś widziała... Rozłączyła się nie wyjaśniając przyjaciółce czemu odkłada słuchawkę. - ...Kim pan jest? - spytała. Przyjrzała mu się dokładniej. Miał śniadą cerę, piękne czarne oczy jak dwa tunele, a widać w nich było miłość i troska, a włosy miał równie czarne.



- Jestem Logan March. Król wróżek i elfów. - wyjaśnił.
- Wróżek i efów? Przecież one nie... - tu urwała, bo mężczyzna zakrył jej usta mówiąc przy jej twarzy te słowa:
- Ani słowa. Jeśli ktoś tak powie, gdziekolwiek by nie był ja i mój syn umieramy, a bez królewskiej krwi nikt nie będzie mógł rządzić Yorkshire. - wyjaśnił. Kobietę to zaskoczyło.
- Więc,... więc jest pan królem? - spytała dla pewności. Ten popatrzył na kobietę i uśmiechnął się.
- Tak. Mam dla ciebie wiadomość nie do odrzucenia. - powiedział na wstępie. Ta gapiła się na niego. Wiadomość? Co za wiadomość?
- Co to za wiadomość? - spytała Madle.
- Jest to pewnego rodzaju propozycja. Dodam, że już najwyższy czas byś się o tym dowiedziała... - chwila milczenia aż w końcu Logan oznajmił: - ...Zostałaś adoptowana przez Mię McGraey. - wyjaśnił. To krótkie zdanie zatkało naszą bohaterkę. Nie mogła nic powiedzieć poza:
- K-kim... są... moi rodzice? - wydukała.
- Są nimi elfy. Ojciec nazywa się Froe Langor, a matka Elizabeth, a naprawdę masz na imię Alianna. - odpowiedział.
- To moje przezwisko w internecie! - zauważyła Madle.
- Tak, wiem o tym, gdyż cię obserwowałem przez wiele lat. - powiedział.
- Naprawdę? - zdziwiła się.
- Owszem. Dodam, że jesteś pół elfem i pół człowiekiem, ale nie byle jakim elfem. Bo widzisz każdy elf lub wróżka nie dziedziczy mocy, ale ją zyskuje w dniu swoich narodzin. W twoim przypadku jest moc wody, czyli... - nie skończył, bo Madle dokończyła za niego szepcząc:
- Nimfą... Jestem wodną nimfą!... - ostatnie trzy słowa wykrzyknęła i uśmiechnęła się do niego. - ...Od kiedy zacznę naukę? - spytała z promiennym uśmiechem.
- Już teraz. Zaprowadzę cię do północnej Anglii i zaczekasz w szkole. - objaśnił.
- Północna Anglia? Tam miałam iść przy najbliższej okazji... - powiedziała.
- Masz więc okazję tam pojechać... - oznajmił. - ...Chodź, weź mnie za rękę. Przeniosę cię tam... - powiedział wyciągając ku niej rękę. Kobieta wzięła jego rękę i chwilę potem pojawili się w jasno oświetlonej sali. - ...Zoe! Chodź. - po chwili pojawił się młodzieniec o czarnych włosach i równie czarnych oczach.


- Witaj, ojcze. - przywitał się kłaniając się nisko przed nim.
- Zoe, proszę cię zaopiekuj się tą młodą damą. Ja niedługo wrócę. - powiedział tylko i zniknął z ich pola widzenia.
- Witaj. Jestem Zoe March. - przywitał się chłopak.
- Cześć. Ja jestem... - urwała, bo przypomniało jej się, że tu w krainie króla Logana ma inną tożsamość. - ...Alianna Casandra Langor. - przedstawiła się.
- Miło mi. Chodź zaprowadzę cie do reszty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz